Dn 12,1–3; Hbr 10,11–14.18; Mk 13,24–32
Nie czekamy z utęsknieniem na koniec świata. Myśl o nim raczej budzi nasze przerażenie. Wychowani na apokaliptycznych wizjach „made in” Holywood dzień ostatni kojarzymy z płonącymi wieżowcami i ogarniającą wszystkich rozpaczą. Tymczasem Jezus, jak to czytamy w Ewangelii, mówi, z jednej strony, o zakłóceniu działania sił natury, ale zaraz potem porównuje koniec świata do nadchodzącego lata… Cóż bardziej naturalnego niż rytmiczna zmiana pór roku? Cóż bardziej pogodnego niż nadchodzące lato?
Tak samo i zapowiedziany przez Zbawiciela koniec świata nie jest tajną bronią w ręku groźnego Boga, ale obietnicą, która daje nadzieję zbawienia. Jezus podkreśla Boskość tej tajemnicy w końcowym fragmencie tekstu: o ile w wielu sprawach można liczyć na pośrednictwo aniołów i świętych, o tyle kwestia końca świata leży ściśle w prerogatywach Ojca – to jego specjalny prezent dla nas, piękny jak dojrzewająca figa, dający pokój jak zbliżająca się pełnia lata…
— Szymon Hiżycki OSB, fragment publikacji „Słowo jest blisko ciebie”